31 grudnia 2016

Od Ayano CD Natsume

Założyłam nogę na nogę i pogrążona w myślach oparłam się plecami o oparcie kanapy. Zastanawiałam się nad odpowiedzią na zadane mi przez Natsume pytanie. W końcu przeniosłam na niego wzrok i uśmiechnęłam się, mrużąc przy tym oczy.
- A jak ty byś wolał?
- Cóż, trochę mi się tęskniło, ale jeśli masz taką potrzebę... - mruknął smutno, drapiąc się po głowie. 
- Cóż, w takim razie cię rozczaruję, bo przez najbliższy czas nie mam zamiaru nigdzie się ruszać. - Zmierzwiłam mu włosy z szerokim uśmiechem. - Ja też tęskniłam, Aniołku.
Natsume odwzajemnił mój uśmiech i sięgnął po jedno z ciastek.
Wypiłam parę łyków herbaty, zjadłam ciastko i nagle poczułam ogarniającą mnie senność. Przez to całe podekscytowanie związane z powrotem miałam kłopoty ze snem i wstałam zdecydowanie za wcześnie, jak na mnie. Przeciągnęłam się leniwie, tłumiąc cisnące mi się na usta ziewnięcie. Wstałam, bo obawiałam się, że siedząc, mogłabym rzeczywiście przysnąć. Przeszłam się po biurze, zaglądając w różne kąty, żeby zobaczyć czy coś się pozmieniało oraz by trochę się rozbudzić.
- Pozwól, że teraz ja zadam ci pytanie - zwróciłam się do Natsume, przysiadając na krawędzi biurka. - Po pierwsze, czy nadal chcesz należeć do mojej drużyny? I po drugie, co działo się u ciebie?

29 grudnia 2016

Od: Natsume C.D.: Ayano

- Akuma mnie zwą – wyburczałem pod nosem, chcąc nadać sobie daremnej grozy.
- Właśnie dlatego nazywam cię Aniołkiem – zaśmiała się do mnie. Widząc jej rozweseloną twarz, sam nie pozostałem bierny, odwzajemniając uśmiech.
- Dawno cię tu nie było. Tęskniłem – wywinąłem smutno wargę. - Nawet nie potrafiłem ściągnąć tej ozdóbki – wskazałem na wisiorek spoczywający na mojej szyi, który podarowała mi pani kapitan już jakiś dobry czas temu. Wtedy uznawałem to za tandetną, onieśmielającą mnie ozdobę. Teraz stała się moją ozdobą, której nie opuszczałem na krok przez cały czas. Ale pani kapitan się o tym nie dowie.
- Zostawiam tę ozdóbkę na sobie, ale będę przykrywał na czas gry! Dobrze? - wyszczerzyłem do niej kiełki, poprawiając kapelusz, który nieco osunął się w bok.
Ayano pokręciła głową z uśmiechem.
- Co robiłaś cały ten czas? - przechyliłem głowę, zaciekawiony niczym mądre golden retrievery, które słuchają z pasją swojego właściciela.
- Cóż... Nic wielkiego. Trochę podróżowałam, pomagałam rodzicom w pracy i takie tam... No i jeszcze oczywiście chodziłam na randki, znalazłam sobie narzeczonego, z którym planujemy ślub i spodziewamy się dziecka.
Zatkało mnie.
- A-Ayano? - spojrzałem na nią podejrzliwie. Nie wiedziałem, czy gratulować, czy uznać to za dobry żart.
- Słucham? Coś nie tak? Nie wierzysz, że znalazłam takiego frajera? 
- N-nie, ja po prostu się zdziwiłem i wiesz... - odwróciłem wzrok, rękoma bawiąc się warkoczem.
Nieźle się zakłopotałem. Nie wiem, co powiedzieć. Ayano znalazła sobie szczęście. Mężczyznę, którego pokochała, z którym planuje swój ślub. I całe przyszłe życie. Już miałem rozpocząć gratulacje, kiedy poklepała mnie po głowie i parsknęła śmiechem.
- Tylko żartowałam. Naprawdę nie robiłam nic nadzwyczajnego.
- Ugh, nigdy nie będę wiedział, kiedy żartujesz! - spaliłem buraka, chowając twarz w dłoniach. - No nic. Przyniosłem ciastka. Podobno są bardzo dobre. Pani zawsze mi takie wybiera – starałem się rozluźnić po nieudanej analizie podejrzanej odpowiedzi kapitan.
- W takim razie smacznego. Ja jestem na diecie, więc nie musisz się martwić, że coś ci zjem.
- Ale tak na pewno? - uśmiechnąłem się chytrze. Podsunąłem ciepłą torebkę wprost pod jej nos – Mam też dietetyczne.
- Czy ty chcesz mnie utuczyć, żebym straciła na zwinności? - spojrzała na mnie podejrzliwie. Uginała się, uginała, aż... - Och, no dobra. Może jedno.
Magia zapachu ciasteczek podziałała!
- Proponuję herbatę, smakuje dobrze do ciastek.
- Już otwieram.
Poszedłem za panią kapitan do pokoju administracji, w którym rozłożyliśmy swoje rzeczy przy kanapie. Położyłem ciastka na talerzyk, a przy okazji wstawiłem wodę na herbatę. Po chwili postawiłem parujące kubki przed sobą i Ayano.

- Zostajesz już na stałe? A może planujesz jakieś wyjazdy? Pojawiły się jakieś nowe plany? - spytałem, zdejmując kapelusz i płaszcz, a następnie zasiadłem przy ciepłym napoju.

28 grudnia 2016

Od Ayano CD Natsume

Zatrzymałam się przed wejściem do budynku administracyjnego, by rozejrzeć się jeszcze szybko po swoim otoczeniu. Dostrzegłam kilka zmian, ale w większości przypadków nie było to nic wielkiego. Szczerze mówiąc, nie rozumiałam decyzji dyrektora Gamę of Life. Już gdy skończyli budowę, kompleks był dość nowoczesny i całkiem przyzwoicie wyglądał. Po czym nagle, zaledwie kilka miesięcy po otwarciu, zarząd zdecydował się zamknąć, ponieważ coś według nich było nie tak, coś trzeba było poprawić i udoskonalić. No cóż, nie wszystkie decyzje podejmowane przez takich ludzi będą zrozumiałe dla zwykłych użytkowników. 
Tak właściwie, to zamknięcie kompleksu i tak nie robiło mi większej różnicy, gdyż jeszcze przed ogłoszeniem o zbliżającym się remoncie musiałam ze swoim bratem opuścić miasto, aby udać się do zapraszających nas do siebie rodziców. Z początku w miarę krótka wizyta przerodziła się w kilkumiesięczny pobyt i tak oto wróciliśmy dopiero już po nastaniu zimy. 
Odetchnęłam głęboko i przekroczyłam próg budynku administracji. Wewnętrz trochę się pozmieniało, ale miłą panią sekretarkę znalazłam w tym samym miejscu, co zwykle. Przywitałam się z nią i odebrałam klucz do mojego gabinetu, który przechowywała pod moją nieobecność. Zanim jednak zdążyłam dojść do pomieszczenia, usłyszałam za sobą czyjeś kroki, a już chwilę później zostałam uwięziona w silnych ramionach.
- Wow - wymamrotałam zaskoczona, lecz po chwili odwzajemniłam uścisk. - No już, już. Bo mi żebra połamiesz!
Ze śmiechem wyplątałam się z uścisku Natsume i zmierzyłam go uważnym spojrzeniem.
- Hej, Aniołku - przywitałam się. - Kopę lat.

Od: Natsume C.D.: Ayano

 Zaplotłem warkocz i przejrzałem się jeszcze raz w lustrze.
- Czegoś zapomniałem... - zastanawiałem się, patrząc na swoją osobę. W odbiciu widziałem wysokiego chłopaka o śnieżnobiałych włosach, długim, czarnym płaszczu oraz glanach, zaś na głowie spoczywał kapelusz.
Zapomniany przedmiot dość szybko przyszedł mi do głowy. Przesunąłem drzwi szafy na bok, ukazując jej zawartość. Mój wzrok poprzez stertę płaszczy i ubrań na różne pory roku z początku nie wiedział, czego szukać, jednakże w końcu spoczął na czarnym futerale.
Schyliłem się po zakurzony futerał, po czym zamknąłem szafę. Przetarłem go z kurzu troskliwie, wiedząc, że to w nim znajduje się mój E1. Uśmiechnąłem się.
- Chyba zrezygnuję z ciastkarni – zmarszczyłem nos, zakładając replikę na plecy. - Ja i zrezygnowanie z ciastkarni?! - zapytałem się swojego odbicia, śmiejąc się. - Nigdy! - rzekłem, wychodząc z domu.
Czując przyjemny ciężar na plecach, za którym tęskniłem od kilku miesięcy, nie zauważyłem, gdy stanąłem tuż pod drzwiami upragnionego sklepu.

- Dzień dobry – ukłoniłem się z uśmiechem do pani sprzedawczyni, zdejmując kapelusz.
- Och, Natsume, miło cię widzieć! - odpowiedziała starsza pani. - Co dziś byś chciał spróbować?
- Zdam się na Pani gust.
Mój ciepły uśmiech wywołał uśmiech na twarzy również sprzedawczyni.
Prace remontowe trwały długo. Jak to robotnicy – dłużyło się niemiłosiernie. Kto by pomyślał, że moja replika zdąży się zakurzyć?
Nie miałem innego wyboru, jak wziąć się za rysowanie w większym stopniu, które zaniedbywałem. A przyniosło to dobre efekty. Moje prace zostały docenione w internecie, w którym zauważył mnie pewny wydawca książek. Zechciał mnie jako ilustratora do powieści, nad którą właśnie pracował. W taki sposób moje prace trafiły do książki, która zostanie wydana za dwa miesiące. Bardzo się z tego cieszę, choć przez ten cały czas głowę zaprzątało mi Game of Life. Te strzelanki, w których uczestniczyłem! Te pięknie spędzone popołudnia, kiedy wracało się w nocy. Zatrzymywanie się u Ayano, bo jakże inaczej? I ten przeklęty wisiorek, który spoczywa nawet teraz na mojej szyi!
- Proszę.
Pani podała mi ładnie zawiniętą paczkę, a ja płacąc, podziękowałem jej i wyszedłem ze sklepiku.
Teraz miejsce, do którego tak mi było tęskno. Szybkim krokiem, który zdawał się mi lotem, dotarłem tam o dziesięć minut wcześniej, niż idę zazwyczaj.
Wziąłem głęboki wdech. Zatrzymałem na chwilę powietrze i wypuściłem je z ulgą.
Odświeżony, nowy Game of Life.
- Pozostało mi tylko wejść do mojego drugiego domu od nowa – pomyślałem, ruszając z uśmiechem przez odmalowaną bramę.
Już na zewnątrz widziałem kilka znajomych twarzy. Znajomi, którzy wymieniali się spostrzeżeniami na temat replik, para obserwująca wszystko wokół i... motocykl.
- Motocykl? - zdziwiłem się. - Chyba już wiem – pomyślałem, ruszając prężnym krokiem w stronę budynku administracji.
- Ayano! - krzyknąłem, rzucając się na białowłosą, po czym ściskając ją w szczelnym uścisku. Byłem tak zadowolony, że nie poświęciłem chwili, by spojrzeć na nowe obiekty znajdujące się w kompleksie.

Od Ayano CD Natsume

Lodowaty wiatr z niezwykłą siłą owiewał moje ciało i zarzucał włosami, gdy mknęłam ulicami dobrze znanego miasta na śnieżnobiałym motorze. Cieszyłam się, że akurat od kilku dni nie padał śnieg i mogłam spokojnie wypróbować swój nowiutki pojazd w swoim rodzinnym mieście.
Na tyle, na ile byłam w stanie, przyglądałam się mijanej okolicy, sprawdzając, czy coś przypadkiem się nie zmieniło. Niby nie było mnie zaledwie kilka miesięcy, ale czułam się, jakby minęły całe wieki. Uśmiechnęłam się do samej siebie. Och, jak dobrze było wreszcie wrócić na stare śmieci.
Kiedy zaczęłam zbliżać się do terenu zajmowanego przez Game of Life, jeszcze bardziej przyspieszyłam. Podobnie jak moje serce, które niecierpliwie tłukło się o moje żebra. Byłam podekscytowana wizytą w kompleksie po tak długim czasie. Zastanawiałam się, czy uda mi się spotkać kogoś znajomego, a może nawet z kimś zagrać.
W zasięgu mojego wzroku ukazało się ogrodzenie otaczające teren Game of Life. Zauważyłam, że potężna brama była otwarta.
Ależ cudownie się składa, przeszło mi przez myśl. Więc jednak uda mi się zrobić wejście z prawdziwą klasą.
Silnik maszyny zaryczał, kiedy rozpędzona przejechałam przez wejście i zatrzymałam się na samym środku głównego placu, wykonawszy uprzednio efektowny obrót. Wyłączyłam silnik i zeszłam z siedzenia. Zdjęłam z głowy biały kask i potrząsnęłam głową, przez co długie włosy opadły mi na ramiona. Następnie powiodłam wzrokiem po otaczających mnie zaskoczonych twarzach. 
- Ladies and gentlemen! - zawołałam, rozkładając ramiona. - Ayano Hosokawa wróciła do miasta!
Uśmiechnęłam się szeroko, wykonałam parodię eleganckiego ukłonu, po czym odwróciłam się, by wejść do budynku administracji.