29 grudnia 2016

Od: Natsume C.D.: Ayano

- Akuma mnie zwą – wyburczałem pod nosem, chcąc nadać sobie daremnej grozy.
- Właśnie dlatego nazywam cię Aniołkiem – zaśmiała się do mnie. Widząc jej rozweseloną twarz, sam nie pozostałem bierny, odwzajemniając uśmiech.
- Dawno cię tu nie było. Tęskniłem – wywinąłem smutno wargę. - Nawet nie potrafiłem ściągnąć tej ozdóbki – wskazałem na wisiorek spoczywający na mojej szyi, który podarowała mi pani kapitan już jakiś dobry czas temu. Wtedy uznawałem to za tandetną, onieśmielającą mnie ozdobę. Teraz stała się moją ozdobą, której nie opuszczałem na krok przez cały czas. Ale pani kapitan się o tym nie dowie.
- Zostawiam tę ozdóbkę na sobie, ale będę przykrywał na czas gry! Dobrze? - wyszczerzyłem do niej kiełki, poprawiając kapelusz, który nieco osunął się w bok.
Ayano pokręciła głową z uśmiechem.
- Co robiłaś cały ten czas? - przechyliłem głowę, zaciekawiony niczym mądre golden retrievery, które słuchają z pasją swojego właściciela.
- Cóż... Nic wielkiego. Trochę podróżowałam, pomagałam rodzicom w pracy i takie tam... No i jeszcze oczywiście chodziłam na randki, znalazłam sobie narzeczonego, z którym planujemy ślub i spodziewamy się dziecka.
Zatkało mnie.
- A-Ayano? - spojrzałem na nią podejrzliwie. Nie wiedziałem, czy gratulować, czy uznać to za dobry żart.
- Słucham? Coś nie tak? Nie wierzysz, że znalazłam takiego frajera? 
- N-nie, ja po prostu się zdziwiłem i wiesz... - odwróciłem wzrok, rękoma bawiąc się warkoczem.
Nieźle się zakłopotałem. Nie wiem, co powiedzieć. Ayano znalazła sobie szczęście. Mężczyznę, którego pokochała, z którym planuje swój ślub. I całe przyszłe życie. Już miałem rozpocząć gratulacje, kiedy poklepała mnie po głowie i parsknęła śmiechem.
- Tylko żartowałam. Naprawdę nie robiłam nic nadzwyczajnego.
- Ugh, nigdy nie będę wiedział, kiedy żartujesz! - spaliłem buraka, chowając twarz w dłoniach. - No nic. Przyniosłem ciastka. Podobno są bardzo dobre. Pani zawsze mi takie wybiera – starałem się rozluźnić po nieudanej analizie podejrzanej odpowiedzi kapitan.
- W takim razie smacznego. Ja jestem na diecie, więc nie musisz się martwić, że coś ci zjem.
- Ale tak na pewno? - uśmiechnąłem się chytrze. Podsunąłem ciepłą torebkę wprost pod jej nos – Mam też dietetyczne.
- Czy ty chcesz mnie utuczyć, żebym straciła na zwinności? - spojrzała na mnie podejrzliwie. Uginała się, uginała, aż... - Och, no dobra. Może jedno.
Magia zapachu ciasteczek podziałała!
- Proponuję herbatę, smakuje dobrze do ciastek.
- Już otwieram.
Poszedłem za panią kapitan do pokoju administracji, w którym rozłożyliśmy swoje rzeczy przy kanapie. Położyłem ciastka na talerzyk, a przy okazji wstawiłem wodę na herbatę. Po chwili postawiłem parujące kubki przed sobą i Ayano.

- Zostajesz już na stałe? A może planujesz jakieś wyjazdy? Pojawiły się jakieś nowe plany? - spytałem, zdejmując kapelusz i płaszcz, a następnie zasiadłem przy ciepłym napoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz