Zaplotłem warkocz i przejrzałem się
jeszcze raz w lustrze.
- Czegoś zapomniałem... - zastanawiałem
się, patrząc na swoją osobę. W odbiciu widziałem wysokiego
chłopaka o śnieżnobiałych włosach, długim, czarnym płaszczu
oraz glanach, zaś na głowie spoczywał kapelusz.
Zapomniany
przedmiot dość szybko przyszedł mi do głowy. Przesunąłem drzwi
szafy na bok, ukazując jej zawartość. Mój wzrok poprzez stertę
płaszczy i ubrań na różne pory roku z początku nie wiedział,
czego szukać, jednakże w końcu spoczął na czarnym
futerale.
Schyliłem się po zakurzony futerał, po czym zamknąłem
szafę. Przetarłem go z kurzu troskliwie, wiedząc, że to w nim
znajduje się mój E1. Uśmiechnąłem się.
- Chyba zrezygnuję z
ciastkarni – zmarszczyłem nos, zakładając replikę na plecy. -
Ja i zrezygnowanie z ciastkarni?! - zapytałem się swojego odbicia,
śmiejąc się. - Nigdy! - rzekłem, wychodząc z domu.
Czując
przyjemny ciężar na plecach, za którym tęskniłem od kilku
miesięcy, nie zauważyłem, gdy stanąłem tuż pod drzwiami
upragnionego sklepu.
- Dzień dobry – ukłoniłem się z
uśmiechem do pani sprzedawczyni, zdejmując kapelusz.
- Och,
Natsume, miło cię widzieć! - odpowiedziała starsza pani. - Co
dziś byś chciał spróbować?
- Zdam się na Pani gust.
Mój
ciepły uśmiech wywołał uśmiech na twarzy również
sprzedawczyni.
Prace remontowe trwały długo. Jak to robotnicy –
dłużyło się niemiłosiernie. Kto by pomyślał, że moja replika
zdąży się zakurzyć?
Nie miałem innego wyboru, jak wziąć się
za rysowanie w większym stopniu, które zaniedbywałem. A przyniosło
to dobre efekty. Moje prace zostały docenione w internecie, w którym
zauważył mnie pewny wydawca książek. Zechciał mnie jako
ilustratora do powieści, nad którą właśnie pracował. W taki
sposób moje prace trafiły do książki, która zostanie wydana za
dwa miesiące. Bardzo się z tego cieszę, choć przez ten cały czas
głowę zaprzątało mi Game of Life. Te strzelanki, w których
uczestniczyłem! Te pięknie spędzone popołudnia, kiedy wracało
się w nocy. Zatrzymywanie się u Ayano, bo jakże inaczej? I ten
przeklęty wisiorek, który spoczywa nawet teraz na mojej szyi!
-
Proszę.
Pani podała mi ładnie zawiniętą paczkę, a ja płacąc,
podziękowałem jej i wyszedłem ze sklepiku.
Teraz miejsce, do
którego tak mi było tęskno. Szybkim krokiem, który zdawał się
mi lotem, dotarłem tam o dziesięć minut wcześniej, niż idę
zazwyczaj.
Wziąłem głęboki wdech. Zatrzymałem na chwilę
powietrze i wypuściłem je z ulgą.
Odświeżony, nowy Game of
Life.
- Pozostało mi tylko wejść do mojego drugiego domu od
nowa – pomyślałem, ruszając z uśmiechem przez odmalowaną
bramę.
Już na zewnątrz widziałem kilka znajomych twarzy.
Znajomi, którzy wymieniali się spostrzeżeniami na temat replik,
para obserwująca wszystko wokół i... motocykl.
- Motocykl? -
zdziwiłem się. - Chyba już wiem – pomyślałem, ruszając
prężnym krokiem w stronę budynku administracji.
- Ayano! -
krzyknąłem, rzucając się na białowłosą, po czym ściskając ją
w szczelnym uścisku. Byłem tak zadowolony, że nie poświęciłem
chwili, by spojrzeć na nowe obiekty znajdujące się w kompleksie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz